Australia, Brisbane, 26 stopni C, lekki wiaterek, GTM + 10
Łohoohooooo nareszcie jesteśmy w Australii!!! A wyglądało to mniej więcej tak... Opuszczając Filipiny miałyśmy wiele obaw związanych z kontrolą bezpieczeństwa oraz nie byłyśmy do końca pewne, czy w naszych bagażach nie znajdzie się coś, co wzbudzi podejrzenia celników. O dziwo wszystko przebiegło pomyślnie, byłyśmy naprawdę pozytywnie zaskoczone.
Łohoohooooo nareszcie jesteśmy w Australii!!! A wyglądało to mniej więcej tak... Opuszczając Filipiny miałyśmy wiele obaw związanych z kontrolą bezpieczeństwa oraz nie byłyśmy do końca pewne, czy w naszych bagażach nie znajdzie się coś, co wzbudzi podejrzenia celników. O dziwo wszystko przebiegło pomyślnie, byłyśmy naprawdę pozytywnie zaskoczone.
Rozbawiła nas pani z obsługi lotniska w Manili, która zapytała Kasię -"Polska? Gdzie to jest ?" A na odpowiedź, że w Europie odparła - "Czy to kraj?" ;)
Naszym celem w Australii było Brisbane, jedno z większych tutaj miast, położone w obrębie tzw. Gold Coast (Złotego Wybrzeża) w pn.- wsch. części tego pięknego kontynentu. Sam lot trwał 8 godzin wraz z międzylądowaniem w Darwin. Jak do tej pory był to najmniej męczący dla nas lot.
Stres ogarnął nas tyko w jednym smomencie. Zostawiłyśmy
Stres ogarnął nas tyko w jednym smomencie. Zostawiłyśmy
sobie niezjedzony w samolocie makaron na potem. Kasia miała go w mojej pięknej torbie, a gdy nadszedł czas kontroli bagażu po prostu zamarła. Polak wszystko potrafi, hehe.
Okazało się, że mnie poddali szczegółowej kontroli w dziwacznej tubie skanując moje wykrzywione po podróży ciało. A makaron zamiast w naszych żołądkach, wylądował w koszu na śmieci. Pani z kontroli na lotnisku przeprowadziła z nami krótą, ale bardzo wnikliwą rozmowę, wypytując m.in. o cel i czas trwania podróży, budżet jakim dysponujemy, nasze zawody oraz o pracę w Polsce.
Korzystając z możliwości wzięłyśmy prysznic na lotnisku (wow!). Świeże i pachnące filipińskim mydłem ruszyłyśmy na spotknie z Australią, która przywitała nas ciepłym wiatrem, czystymi ulicami, przemyślaną urbanizacją, wrażeniem, że żyje się tu spokojnie, czas płynie niespiesznie.
Czyżby wody oblewające Australię były barierą dla stresu i całego zła? Podoba nam się tutaj, bardzo :)
Miałyśmy trochę problemów by znaleźć hosta na nocleg w Brisbane, osoba u której miałyśmy spać niestety nam się wysypała. W grę wchodziła już noc w Mc Donald's spędzona na pisaniu boga przez Kasię i chrapaniu przeze mnie ;)
Ale tak się jakoś składa, że my zawsze mamy fuksa i po kilku nieco nerwowych godzinach znalazł się chłopak, Libijczyk mieszkający tutaj, który przygotował nam wielką wyżerkę - domowe spaghetti (jakby wiedział, że od wylotu z Filipin zaciskamy pasa ;). No i wreszcie spałyśmy na wielkim, wygodnym łóżku. Ja się super wyspałam, Kasia chyba gorzej, bo ponoć ktoś chrapał i gadał przez sen ;)
ja poproszę o dokładne opisanie tego skanowania w tejże tubie, bo ja mam wizję Twej osoby wsysnętej do takiej rury przeźroczystej, tak ja w kreskówkach..że tuba taka wąska więc Ty się zwężasz...noo wiesz o co biega!
OdpowiedzUsuń