Zaczynamy rozumieć skąd pojawia się bogata zasobność językowa polskich robotników za granicą. Słuchając naszych dzisiejszych konwersacji możnaby pomyśleć, że od wielu lat pracujemy na budowie. A to tylko okna (a raczej aż...). Na zasyfiałe australijskie okna, palące z nieba słońce, 10 godzin pracy dziennie (nawet w niedzielę) i wieczne problemy z internetem, nic nie działa lepiej niż soczysta wiązanka powtarzana z uporem maniaka. Na szczęście (lub nieszczęście, bo jak zwykle k**** nie wiemy) we wtorek po raz kolejny zmieniamy miejsce pobytu.
Jeśli ktoś z was w najbliższej przyszłości (nie wcześniej niż w czerwcu ;) ) planuje malowanie, czyszczenie, szorowanie i pucowanie werandy lub okien, prosimy o kontakt przez formularz w prawej części bloga. Zapewniamy fachowość, solidność, atrakcyjne ceny i wszystkie inne bzdury, ale jednocześnie ostrzegamy: strasznie dużo jemy ;)
Jedynym pozytywnym aspektem dzisiejszego dnia (bo k**** internet znowu nie działał) było spotkanie okolicznego zwierza, leniwie siedzącego na drzewie. Poznajecie?
Co to za zwierz ?
OdpowiedzUsuńDziewczyny...nie poznaję Was :)
OdpowiedzUsuńMiś Koala :)
OdpowiedzUsuńhhaha dziewczyny i tak jestescie wielkie!! :) a jak sie bedziecie ku*** chwalic po powrocie to dopiero wam pozazdrosi pospolstwo takiej przygody :D uszy do gory!
OdpowiedzUsuńmiś koala - zakochana bylam w dziecinstwie w nim <3 :)