Przebywając na obczyźnie dostąpił nas zaszczyt opowiedzenia o naszym kraju dzieciakom z pobliskiej szkoły, do której uczęszczają chłopaki z farmy. Nie jest to typowa szkoła podstawowa, gdyż chodzi do niej zaledwie jedenaścioro dzieci w różnym wieku z okolicznych farm. Szkoła jest nieduża ale bardzo dobrze wyposażona, głównie dzięki zaangażowaniu lokalnej społeczności. Zajęcia prowadzone są przez czterech nauczycieli, z czego tylko jeden zatrudniony jest na cały etat. Większość zajęć prowadzona jest indywidualnie. Rok szkolny dzieli się na cztery okresy oddzielone od siebie dwutygodniowymi feriami oraz wakacjami, zaczynającymi się w icach Bożego Narodzenia i trwającymi od sześciu do ośmiu tygodni. Może się zdarzyć, że z powodu zbyt małej ilości uczniów lub ich braku w danym roku, szkoła zostanie okresowo zamknięta. Dzieci mieszkające na farmach położonych w naprawdę dużej odległości, nie chodzą do szkoły. Uczą sie w domu za pośrednictwem radia.
Dzisiaj czekała nas kolejna porcja sprzątania, ale ta część jest zbyt nudna, żeby o niej pisać :) Za to po południu wybrałyśmy się na letnia przejażdżkę rowerem po australijskiej prerii. Gdyby nie liczne kaprysy, czułybyśmy się jak na mazurskiej wsi. Jedyne skaczące ssaki obecne tu tego dnia możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach.
Coraz bardziej wtapiamy się w klimat tego miejsca. Uwielbiamy też wspólne kolacje z Alex i Benem, podczas których dowiadujemy się coraz więcej na temat Australii i podziwiamy piękne zachody słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz