Egzamin na panie sprzątające zdany na 6, dom lśni, a Święta za pasem, więc już najwyższa pora zwinąć żagle i odpłynąć do kolejnego portu. Jak to u nas bywa, po raz kolejny dopisało nam szczęście, dostałyśmy pracę z polecenia. Nie znamy jeszcze żadnych szczegółów (jak zwykle), nie wiemy dokładnie co będziemy robić (jak zwykle) i ile zarobimy (każda kasa się przyda). Wiemy tylko, że jutro jedziemy do miejscowości oddalonej o dwie godziny drogi stąd (tu odległość mierzy się w godzinach, nie kilometrach).
Ostatni wieczór spędziłyśmy w znanej nam już szkole. W Australii właśnie zakończył się rok szkolny. Z tej okazji oraz z racji zbliżających się Świąt dzieci przygotowały przedstawienie muzyczne, połączone z rozdaniem nagród, odwiedzinami Mikołaja oraz pyszną wyżerką (na którą czekałyśmy najbardziej - no Monia czekała jeszcze na piwo).
Zachowamy bardzo ciepłe wspomnienia związane z pobytem na farmie i z rodziną Montgomery. Alex i Ben to wspaniałe małżeństwo, które urzekło nas sposobem wychowania swoich synów. Fajnie jest obserwować, kiedy rodzice nie traktują swoich dzieci z wyższością i w rozsądny sposób liczą się z ich zdaniem. Potrafią z nimi nie tylko rozmawiać, poświęcają im dużo czasu, a także pozwalają każdemu z nich na zachowanie swojej odrębności.
Wywieziemy stąd wiele miłych wspomnień (zwłaszcza zielonych żab, jaszczurek oraz grasujących myszy).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz