Santa Marta w porównaniu do Bosconii okazała się zaskakująco dużym miastem i jak przystało na duże miasto - odpowiednio drogim. Większe i mniejsze uliczki napakowane są tysiącami straganów, budek, sklepów i sklepików zachęcających do kupna. Wszystkie ulice kierują jednak ku wybrzeżu, na którym można podziwiać dwie małe plaże, port handlowy i port turystyczny. Początkowo planowałyśmy zostać tu nieco dłużej, ale wszechobecne tłumy, niewielka ilość atrakcji, malutka i brudna plaża oraz wysokie ceny skutecznie nas zniechęciły. Nasz podbój miasta ograniczył się zaledwie do spaceru w poszukiwaniu jedzenia oraz wieczornej przechadzki wzdłuż wybrzeża.
Jako, że jak zwykle nie mogłam spać, zrobiłam Moni pobudkę o 5 rano, by na pożegnanie Santa Marty po raz kolejny przejść się wzdłuż plaży bez tłumów, zbędnych dźwięków w trakcie wschodu słońca.
Powoli stajemy się specjalistkami od wszelkiego rodzaju autobusów, busów, busików, samochodów, samochodzików, motorów, skuterów i innych machin poruszających się po kolumbijskich drogach. Kierowcy posiadają swój własny kodeks drogowy, który można opisać jako zbiór kilku zasad:
- przede wszystkim należy trąbić, na wszystko i na wszystkich, w każdej sytuacji, na turystów, przechodniów, do kumpli, na sąsiada, trąbieniem zaznaczają swoją obecność na ulicy, przed zakrętem, itp.
- przepisy ruchu drogowego są tylko dobrymi radami, nie nakazami, bo przecież roboty drogowe, czy ograniczenie do 30 km/h nie przeszkadza w jeździe autobusu 80 km/h
- wyprzedzać należy wszędzie i wszystkich, na drugiego, na trzeciego, przed zakrętem, na zakręcie, przy linii przerywanej, czy ciągłej, nawet przy zakazie, a jeśli znienacka coś wyjedzie na przeciwległy pas? Trąbimy oczywiście, żeby ustąpił nam miejsca (oczywiście tę taktykę stosują przede wszystkim kierowcy autobusów i ciężarówek, jako, że mają nieco większą siłę przebicia)
- kierowca autobusu sam decyduje za ile kogo zawiezie. Tą samą drogę można przebyć w zależności od humoru kierowcy i naszych zdolności negocjacyjnych za bardzo różne kwoty. Monia powoli staje się ekspertem w tej dziedzinie :)
Pomimo tych drobnych naruszeń żaden kierowca nie może się ustrzec przed kontrolą policji. W każdej chwili mogą oni go zatrzymać i skontrolować przewożony bagaż. Tak też było podczas naszej jazdy do Bosconii. Na szczęście my zostałyśmy wyłączone z podejrzeń. Ufff....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz