poniedziałek, 3 marca 2014

Kiełbasowe dylematy

Tak, tak, znowu wyruszyłyśmy w długą i męczącą podróż z kilkoma przesiadkami, spaniem i myciem na lotniskach... A wszystko zaczęło się w Paryżu, gdzie po tygodniu odosobnienia padłyśmy sobie z Monią w ramiona :p przez cały lot do Berlina nie zamykały mam się buzie od interesujących, tudzież mniej ciekawych informacji ze zdarzeń z ostatniego tygodnia. Jednak zmęczenie i wciąż obecna, szczególnie u mnie różnica czasu w końcu dała o sobie znać i w oczekiwaniu na samolot do Madrytu w końcu zamilkłyśmy.

Lotnisko w Madrycie zrobiło na nas ogromne wrażenie. Jest niesamowicie duże, przestronne, czyste i... zimne. Jeśli kiedykolwiek będziecie tu nocować koniecznie zabierzcie ze sobą śpiwór, inaczej tak jak my większość nocy spędzicie w najcieplejszym miejscu, czyli w... toalecie:) Na internet i darmowy prysznic również nie ma co liczyć - wróciłyśmy zatem do starych sprawdzonych sposobów, czyli "prysznica" w toalecie dla inwalidów...




Kolejna przesiadka i zaliczyłyśmy najdłuższy jak do tej pory lot w naszym życiu... 10,5 godziny w samolocie iberii (hiszpańskie linie lotnicze) nie należały do najprzyjemniejszych doświadczeń. Kiepska obsługa, średnio smaczne jedzenie i brudne toalety będziemy pamiętać jeszcze długo. Dobrze, że chociaż mieli duży wybór filmów:)

Po długiej, dwudniowej podróży w końcu wylądowaliśmy na suchym lądzie - witamy w Kolumbii :) Przez moment zdawało nam się, że znowu jesteśmy w Australii, kiedy kazano nam wypełnić deklaracje wjazdu, zawierającą takie dane jak: ilość posiadanej gotówki, miejsce zatrzymania, planowane wydatki, zawartość bagażu i... produkty żywnościowe, których podobnie jak w Australii nie wolno wywozić do kraju... Dylemat... Czy zgłaszać naszą polską kiełbasę, niemiecki ser i pasztet? A co z dżemem i innymi przysmakami... Zgłosimy to przetrzepią nasze bagaże i wywalą zapasy, nie zgłosimy, grozi nam kara za przewożenie rzeczy niedozwolonych. Raz kozie śmierć- ryzykujemy... I jak widać opłacało się, bo nikt ze strażników nie zwrócił uwagi na nasze dwa słodkie, niewinne i zmęczone oblicza. Kiełbasa uratowana!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

AddThis