Bucaramanga była naszym kolejnym celem, a właściwie przystankiem, w drodze na północ. Na śniadanie schrupałyśmy słodki chlebek ze świeżym awokado posypany zakoszoną z pobliskiego baru solą. Pyyycha! Podobnie jak na Filipinach ciężko znaleźć tutaj normalne, czyli niesłodkie pieczywo.
Podróż wygodnym busem wyróżniała się od pozostałych kolumbijskimi przebojami z lat sześćdziesiątych oraz niesamowicie krętą drogą przebiegającą przez kanion Chicamocha.
Bucaramanca okazało się tak dużym miastem, że postanowiłyśmy nie tylko nie wjeżdżać do centrum (bo daleko od dworca), ale również zostać tylko na jedną, a nie 2 noce. Na dworcu w poszukiwanie naszego noclegu zaangażowała się pani z informacji oraz przypadkowy miły przechodzień, który wręczył nam wizytówkę hotelu, zatrzymał autobus, wsadził nas do niego i wytłumaczył kierowcy gdzie ma nas wysadzić. Przez chwilę w ogóle nie wiedziałyśmy co się dzieje, ale w końcu udało nam się znaleźć to, czego szukałyśmy.
Meldując się do hotelu, czy hostelu wszędzie wymaga się podania nie tylko danych z paszportu, ale także swojej profesji. O ile Monia nie miała z tym żadnego problemu, bo każdy na całym świecie wie czym zajmuje się księgowa, o tyle o marketingu nikt tu nie słyszał... Postanowiłyśmy zatem użyć słowa reklama, jednak również nie wiedziano o co chodzi. Ostatecznie, przy próbie wytłumaczenia czym się zajmuję, w odpowiedniej rubryce pani wpisała "publicysta" :) idąc za ciosem w kolejnym hotelu przedstawiłyśmy się jako "nauczycielka" (Monia) i kucharz (ja). Macie jeszcze jakieś pomysły, które możemy wykorzystać? :)
Przy okazji, taki oto obiad dzisiaj jadłyśmy :)
Podróż wygodnym busem wyróżniała się od pozostałych kolumbijskimi przebojami z lat sześćdziesiątych oraz niesamowicie krętą drogą przebiegającą przez kanion Chicamocha.
Bucaramanca okazało się tak dużym miastem, że postanowiłyśmy nie tylko nie wjeżdżać do centrum (bo daleko od dworca), ale również zostać tylko na jedną, a nie 2 noce. Na dworcu w poszukiwanie naszego noclegu zaangażowała się pani z informacji oraz przypadkowy miły przechodzień, który wręczył nam wizytówkę hotelu, zatrzymał autobus, wsadził nas do niego i wytłumaczył kierowcy gdzie ma nas wysadzić. Przez chwilę w ogóle nie wiedziałyśmy co się dzieje, ale w końcu udało nam się znaleźć to, czego szukałyśmy.
Meldując się do hotelu, czy hostelu wszędzie wymaga się podania nie tylko danych z paszportu, ale także swojej profesji. O ile Monia nie miała z tym żadnego problemu, bo każdy na całym świecie wie czym zajmuje się księgowa, o tyle o marketingu nikt tu nie słyszał... Postanowiłyśmy zatem użyć słowa reklama, jednak również nie wiedziano o co chodzi. Ostatecznie, przy próbie wytłumaczenia czym się zajmuję, w odpowiedniej rubryce pani wpisała "publicysta" :) idąc za ciosem w kolejnym hotelu przedstawiłyśmy się jako "nauczycielka" (Monia) i kucharz (ja). Macie jeszcze jakieś pomysły, które możemy wykorzystać? :)
Przy okazji, taki oto obiad dzisiaj jadłyśmy :)
A jak brzmi odpowiedź na tytułowe pytanie?
OdpowiedzUsuńMniam, mniam, chyba się skuszę i przyjadę do Was ...
OdpowiedzUsuńPyszne widoki!
Kurrraaa!!
OdpowiedzUsuń