czwartek, 21 listopada 2013

Intramuros

Po raz kolejny dopisało nam szczęście - cały dzien spędziłyśmy w towarzystwie sympatycznego filipińczyka Mike'a, który był naszym przewodnikiem po mieście. Razem z nim zwiedziłyśmy ruiny starego miasta - Intramuros. Manila w czasach hiszpańskiej kolonizacji uważana była za perłę orientu.



Kolejnym punktem był lokalny targ, na którym można kupić wszystko i nic. Cena koszulki to równowartość trzech pomarańczy - 75 groszy!!! Niezwykłe wrażenie robi chińska dzielnica China Town. Obok tradycyjnej chrześcijańskiej choinki świecą się piękne lampiony. To właśnie tutaj, a nie pod wieżą Eiffla, po raz pierwszy skosztowałyśmy frog legs, czyli żabie udka. Nawet dobre, ale najeść się tym nie da - nic dziwnego, że Ci Francuzi tacy chudzi ;)



Całkiem przypadkowo udało nam się znaleźć w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. W Manili praktycznie w ogóle nie widać skutków tajfunu, jednak jest to główna baza do której przywożone są ofiary tego ogromnego żywiołu. Straty są tak ogromne, że każda para rąk jest bezcenna, nawet nasze dwie pary :) Nie robiłyśmy nic wielkiego, ale robienie kanapek, segregowanie darów, mycie garów, czy nawet zbieranie śmieci, może przynieść wielką frajdę. Szkoda tylko, że tyle wspaniałych i otwartych osób poznaje sie w takich a nie innych okolicznościach.



5 komentarzy:

  1. Jaskby nie opis, to powiedziałabym , że wygląda jak duże polskie miasto, a nie jak stolica państwa na drugim końcu śwata

    OdpowiedzUsuń
  2. Monia, Kasia musicie mnie kiedyś zabrać ze sobą.
    Ja też tak chcę ! ;__;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakby cos to ja Natalka, nie wiem skąd się wzięła jakaś Nani ;D

      Usuń
    2. Natka, najpierw mature musisz zdac:)Potem dopiero pstro w glowie ;p

      Usuń
  3. a kanapki robilyscie znow z Waszymi zgnitymi parowkami? ;) No, zarty na bok - fajnie ze zalapalyscie sie na pomaganie jak chcialyscie! a pytanie mam - gdzie wiecej zdjec jest sie pytam? :) bedzie jaka strona? Buzi dziewczynki!

    OdpowiedzUsuń

AddThis