środa, 20 listopada 2013

Witamy w Manili!

Manila, 29 stopni C, upał, GTM + 8

W samolocie nie mogłyśmy znaleźć sobie żadnej wygodnej pozycji, przez co stałyśmy sie marudne i wybredne. Zaczęłyśmy narzekać na jedzenie, rozklekotany samolot, kolejki w wc oraz turbulencje i opóźnienie.



Na lotnisku od razu potwierdziły sie opowieści innych ludzi, że Filipińczycy to wspaniały naród. Są niezwykle sympatyczni, uśmiechnięci i pomocni. Jeedyne czego miałyśmy dosyć, to nasi rodacy, którzy na Filipiny udają sie w masowych ilościach i nie zawsze wiedzą co to znaczy dobre wychowanie.

Nie obyło sie oczywiście bez stresu. Nie wiedzieć czemu Play odmówił posłuszeństwa i miałyśmy problem z kontaktem do naszej hostki. Ostatecznie wszystko skończyło sie dobrze i po serdecznym powitaniu zostalysny nakarmione tutejszymi przysmakasmi: kurze głowy, kurze jelita, świńskie jelita, kurze łapki oraz świńska krew z grilla w kawałkach przypominająca smakiem wątróbkę. Mamy już dość mięsa...

Zgodnie z obietnicą nadszedł czas na otwarcie tajemniczego prezentu od Martki i Romka. Dziewczyny - dziękujemy Wam za super prezent. Jeszcze dzisiaj użyjemy go do zjedzenia kolejnego tutejszego specjału: kurzego embriona :)


2 komentarze:

  1. kurzy embrion, ze niby jajo? a swinska krew z grilla..to ja nie rozumiem, skrzepnieta? a fe. Ja poprosze o rozwiniecie wypowiedzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak Wymyslo,kurzy embrion w jaju ugotowanym, ale to se zostawiamy na deser. A krew napierw gotuja a potem ona twardnieje i kroja i na grilla daja.

      Usuń

AddThis