poniedziałek, 27 stycznia 2014

Nasze australijskie Tatry

Znowu miałyśmy fuksa i nasz kolejny host odebrał nas z Canberry, dzięki czemu nie musialysmy się martwić o hitchhiking. Trafiło nam się jak ślepej kurze ziarno, traktują nas jak swoich, dbają i wożą, gdzie tylko zapragniemy.
Jindabyne to miejscowość typowo turystyczna, ale głównie zimą. Transport publiczny w lecie nie istnieje, więc ciężko byłoby nam się gdziekolwiek przedostać bez pomocy Julie i Barr'ego.



W 2003 roku Narodowy Park Kościuszki został spustoszony przez ogromny pożar, którego skutki są nadal widoczne. Spalone drzewa pokrywają znaczną część parku. Barry jako pracownik zajmuje się m. in. wypalaniem suchej przyziemnej roślinności, co ma zapobiec zapłonom, które sa najczęstszą przyczyną pożarów. Julie pracuje na dwa etaty, a przy tym zajmuje się wychowaniem dwóch, uroczych dziewczynek.

Z okazji dnia Australii przypadającego na 26 stycznia wybrałyśmy się na szlak prowadzący do Blue Lake (Jeziora Niebieskiego). Trasa, choć długa, nie była zbyt wymagająca. Miejscami można było napotkać płaty śniegu, w którym nie omieszkałyśmy sobie poszaleć.






Jako miłośniczki gór oraz patriotki ;)  nie mogłyśmy pominąć najwyższego szczytu Australii, czyli Góry Kościuszki (2228 m. npm) znanej tu jako Koziosko. Pierwszym białym zdobywcą tego szczytu był Polak - Edmund Strzelecki, który nazwał górę na cześć swego ulubionego bohatera narodowego.



Znacząca część szlaku wyłożona była metalowymi kratkami, co boleśnie odczuły nasze delikatne stopy odziane w mało profesjonalne obuwie.
Same góry rzeźbą przypominają nasze Tatry, dzięki czemu przez chwilę poczułyśmy się jak w domu.








Teraz siedzimy sobie na ławce,czekamy na nasze taxi, a potem pyszną kawę i jeszcze pyszniejszy obiad. Jutro znowu ubieramy plecaki i ruszamy łapać stopa. Trzymajcie kciuki ...

1 komentarz:

  1. Zapraszam na stronę mtkosciuszko.org.au. Znajdziesz tam sporo materiałów źródłowych związanych ze zdobyciem Góry Kościuszki najwyższego szczytu Australii, jak również z jego zdobywcą Pawłem Edmundem de Strzeleckim.

    OdpowiedzUsuń

AddThis